W przypadku programów komputerowych, umowa licencyjna to dokument regulujący prawo do korzystania z z danego programu komputerowego, zawierany najczęściej pomiędzy właścicielem praw autorskich do tego utworu (lub osobą, która ma prawo do rozporządzania tym utworem) a podmiotem, który zamierza zeń korzystać. Licencja, co istotne, nie jest umową przeniesienia praw autorskich, lecz jedynie umową na użytkowanie tych praw.
Kwestia praw autorskich do oprogramowania jest pobieżnie uregulowana w polskiej Ustawie o prawach autorskich i prawach pokrewnych z 1994 roku (UPAiPP). Ustawodawca zarysował w niej najbardziej podstawowe regulacje rządzące prawami twórcy do jego programu, lecz nie odniósł się do mniej oczywistych praktyk i relacji, które dookreślane są cały czas przez prawników, kierujących się analogiami z sytuacjami opisanymi w ustawie oraz ogólnie przyjętymi praktykami biznesowymi. Należy jednak podkreślić, iż rozwój technologii wyprzedza rozwój prawa i dopiero wykładnia i orzecznictwo mogą ukształtować nowe ramy prawne rozwiązań technologicznych.
Jedną z praktyk całkowicie nieobecnych w Ustawie jest wirtualizacja. W chwili uchwalania ustawy nie była ona na tyle szeroko dostępna aby powstała konieczność jej odrębnej regulacji. Jednocześnie, jako że koncepcyjnie nie jest ona w swoim założeniu sprzeczna z Ustawą, wszelkie bardziej szczegółowe kwestie z nią związane są każdorazowo regulowane przy pomocy umów licencyjnych lub wykładni prawnej. Najważaniejsze elementy i aspekty tych umów zostaną przybliżone w niniejszym artykule.
Przed rozpoczęciem analizy problemu należy zwrócić uwagę na podstawowy ekonomiczny sens licencji: producenci oraz resellerzy oprogramowania zarabiają tym więcej, im więcej licencji sprzedają. W najbardziej klasycznym modelu, w którym program zainstalowany być może w jednym tylko komputerze, zależy im na sprzedaży licencji jak największej ilości użytkowników odrębnych komputerów. W przypadku wirtualizacji, założenia ekonomiczne w wyżej opisanym modelu mogą utracić swój podstawowy sens, gdyż program zainstalowany na jednej fizycznej maszynie służyć może wielu użytkownikom. Innymi słowy, wirtualizacja może pomóc ominąć konieczność zakupu wielu licencji.
RODZAJE LICENCJI
Dywagując nad umowami licencyjnymi w kontekście wirtualizacji można zkategoryzować je na kilka sposobów. Niektóre (szczególnie starsze) dokumenty wogóle nie odnoszą się bowiem do wirtualizacji, zaś te nowsze w różny sposób starają się tę kwestię uregulować.
Licencje nie traktujące o wirtualizacji
Tego rodzaju licencje opierają się najczęściej o liczbę „stanowisk pracy” lub o „komputer” (stanowisko nie musi być interpretowane jako fizyczny komputer), na których programy nimi objęte mogą być zainstalowane.
O ile nie budzi wątpliwości teza, iż licencja „na jeden komputer” powinna pozwalać na wielokrotną instalację w środowiskach wirtualnych, to licencja oparta o „stanowisko pracy” może być ograniczona do jednego systemu operacyjnego (licencje typu OEM). Stanowiskiem pracy nie jest wtedy bowiem sam fizyczny komputer ale komputer wraz z zainstalowanymi programami pozwalającymi wykonywać określone zadania w tym w szczególności konkretnym systemem operacyjnym.
Licencje per physical processor
Niektóre licencje, używane dawniej przez takie firmy jak Microsoft czy IBM, opierają się o liczbę procesorów w fizycznym komputerze. Wprawdzie nie muszą one uniemożliwiać wykorzystywania objętych nimi programów w środowisku wirtualnym, zazwyczaj wyraźnie utrudniają poprzez generowanie zbędnych, zawyżonych kosztów.
Dobrym przykładem tego rodzaju licencji są niektóre licencje Oracle. Ich koszt uzależniony jest od ilości procesorów w fizycznej maszynie, niezależnie od tego, jaką ilość procesorów wykorzystuje maszyna wirtualna, w której zainstalowany jest program Oracle. W efekcie, firma korzystająca z objętego tą licencją programu w maszynie wirtualnej wykorzystującej tylko połowę procesorów w maszynie fizycznej, ponosi de facto dwa razy wyższe koszta, gdyż licencja zakupiona musi być na wszystkie fizyczne CPU.
Licencje per virtual processor
Licencje tego rodzaju oparte są o ilość wirtualnych procesorów, czyli procesorów faktycznie wykorzystywanych przez maszynę wirtualną. Jest to dość nowoczesny rodzaj licencji, dobrze dopasowany do realiów wirtualizacji. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, iż licencji tych nie można uznać za najbardziej korzystne z punktu widzenia odbiorcy - w wielu organizacjach zapotrzebowanie na dodatkowe procesory wirtualne cały czas wzrasta, co z kolei zmusza je do dokonywania zakupów kolejnych licencji.
Licencje per user
Tego rodzaju licencje, również wpasowujące się w kontekst wirtualizacji, opierają się o liczbę użytkowników, którzy mają prawo do korzystania z objętych nimi programów. Są to jednocześnie licencje bardzo korzystne dla odbiorców, gdyż nie narażają ich na konieczność tak częstego dokupowania dodatkowych licencji, jak w przypadku licencji per virtual processor. Ze względu na ten fakt, wielu dostawców oprogramowania nie zgadza się na zawieranie tego typu licencji. Nie oznacza to z drugiej strony, iż licencje takie nie istnieją w praktyce - oferuje je m.in. Oracle.
Wyjątkiem od tej zasady jest oczywiście sytuacja, w której organizacja decydująca się na wirtualizację swoich programów na podstawie licencji per user znajduje się w fazie szybkiego wzrostu, wiążącego się z rosnącą ilością pracowników - użytkowników.
KONFLIKT LICENCJI
Niekiedy, postanowienia licencji programu zainstalowanego w środowisku wirtualnym może wykluczyć instalację innych programów. Dochodzi wtedy do konfliktu licencji, którego rozwiązanie może być trudne. W niektórych przypadkach jedynym wyjściem jest zakup droższej wersji licencji, która gwarantuje kompatybilność, lub w przypadku jej braku - próba podjęcia bezpośrednich negocjacji z dostawcą. Zwrócić należy jednak uwagę na fakt, iż szczególnie klienci dokonujący mniejszych zakupów mogą nie mieć realnych szans na wpłynięcie na decyzje dostawców.
Przykładem takiej sytuacji jest próba uaktualnienia systemu Windows XP lub Vista do wersji Windows 7 przy pomocy programu Parallels „Upgrade to Windows 7”, który ułatwia przeprowadzenie procesu aktualizacji oraz umożliwia uruchamianie programów przeznaczonych dla Windows XP (lecz nie działających w systemie Windows 7) w wirtualnym środowisku Windows XP. Konflikt w tym przypadku wynika z faktu, iż licencja uaktualnienia Windows 7 nie zezwala na utrzymywanie na tej samej maszynie fizycznej równoległego systemu Windows XP. Jedynym rozwiązaniem tego konfliktu jest zakup pełnego systemu Windows 7, którego licencja nie zabrania wirtualnej instalacji systemu XP. Problem stanowi fakt, iż licencja na pełny system Windows 7 jest znacznie droższa, niż licencja na aktualizację.
ZARZĄDZANIE LICENCJAMI
Niestosowanie się do postanowień umów licencyjnych skutkować może utratą prawa do korzystania z oprogramowania nimi objętego lub wręcz do odpowiedzialności odszkodowawczej. Oba te scenariusze wiążą się z dużymi kosztami, więc uniknięcie ich powinno stanowić priorytet każdej organizacji. Wiele firm wprowadza w tym celu schematy zarządzania licencjami, w ramach których prawnicy oraz informatycy współpracują ze sobą w celu bieżącej analizy zgodności i zapotrzebowania na zawieranie kolejnych umów.
WIRTUALIZACJA A CHMURA OBLICZENIOWA
Programy komputerowe w środowisku wirtualnym udostępniane w ramach modelu chmury obliczeniowej traktowane są jak SaaS. Wiodącą interpretacją przepisów jest stwierdzenie, iż program zainstalowany w chmurze nie wkracza w domenę umów licencyjnych, jeżeli nie jest on powielany w komputerze odbiorcy. W konsekwencji, zawieranie licencji w takim przypadku nie jest potrzebne, zaś nawet jeżeli strony podpiszą kontrakt nazwany 'licencją', nie będzie on miał prawnych konsekwencji właściwych dla umów tego typu.
Jak stanowi bowiem art. 74 ust.4 pkt.1 UPAiPP, jeżeli korzystanie z programu nie powoduje „trwałego lub czasowego zwielokrotnienia programu komputerowego w całości lub w części jakimikolwiek środkami i w jakiejkolwiek formie” przez użytkownika, nie potrzebna jest licencja. Umowa licencyjna jest wymagana tylko jeżeli użytkownik dokonuje wyżej przedstawionych czynności.
W wielu umowach dotyczących SaaS dostawcy umieszczają klauzulę, która rezerwuje wszelkie prawa autorskie do oprogramowania dla dostawcy (lub autora oprogramowania, jeżeli jest to inny podmiot niż dostawca). Jest to stwierdzenie nieszkodliwe, zaś może być ono nieważne w przypadku, w którym okaże się, iż wbrew twierdzeniom dostawcy program jest zwielokrotniany w trakcie użytkowania przez komputer odbiorcy. Odbiorca wkracza bowiem wtedy w zakres praw autorskich, a co za tym idzie – automatycznie nadawana mu jest „licencja ustawowa” (wynikająca z art 23 ust. 2 UPAiPP), a więc prawo autorskie!
Sytuacja ta jest oczywiście odmienna, jeżeli do uruchomienia SaaS wymagane jest zainstalowanie odpowiedniego programu lub wtyczki w komputerze odbiorcy. Wtedy bowiem stwierdzić można, iż prawie na pewno odbiorca będzie musiał zawrzeć z dostawcą umowę licencyjną przed rozpoczęciem korzystania z programu.
Niektórzy prawnicy twierdzą jednak, iż nawet jeżeli instalacja jakiegokolwiek dodatkowego programu nie jest konieczna w celu rozpoczęcia korzystania z aplikacji SaaS, licencja powinna zostać zawarta. Wynika to z szerokiej interpretacji art. 74 ust. 4 pkt. 1 UPAiPP, według której to nie fizyczna lokalizacja zainstalowanego oprogramowania, lecz zakres korzystania z niego wyznacza granice prawa autorskiego.
***
Jeśli chcielibyście Państwo otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach, zapraszam do skorzystania z subskrypcji RSS lub newslettera! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz